Witajcie!
Nareszcie, wreszcie kończę to candy, wszyscy zniecierpliwieni, bo się ociągałam bardzo za co przepraszam. Serdecznie dziękuję wszystkim za udział, łącznie zgłosiły się 22 osoby, obserwatorzy mieli po 2 losy, za historię również dodatkowy los.
Losowanie drogą tradycyjną, czyli ręczną, nie udokumentowane z powodu lenistwa i rozładowanych baterii.
Niniejszym ogłaszam, że zwycięzcą zostaje:
gratuluję:)
a paczuszka zawierać będzie m.in. te dwa komplety biżuterii
i trochę innych rzeczy, muszę się zapoznać z blogiem i zainteresowaniami Zwyciężczyni, żeby się dowiedzieć z czego się może ucieszyć:)
Natomiast druga nagroda została wybrana drogą "podoba mi się" spośród historii wakacyjnych. Bardzo doceniam to, że części z Was chciało się pisać, wybór był bardzo trudny, zachęcam do poczytania komentarzy pod candy, bo można się uśmiać:) po długich namysłach, wybrałam historię
*gooochy*
A z przygód wakacyjnych - coś sprzed prawie ...30 lat... :/ Było tak : Autostop, wieczór a właściwie noc bo ciemno a ja i ktoś w drodze między Olsztynem a Malborkiem. Jakaś droga powiatowa, bo objazdy. Nic nie jedzie, ciemno,idziemy. Zaczyna się miejscowość Ryki tabliczką i ..cmentarzem wzdłuż drogi. Idziemy, na cmentarzu ...ryczą koty jak z horroru:/ Mało przyjemnie, ale co robić, idziemy. Skończył się cmentarz, skończyły kocie ryki za to..coś za krzakami za rowem idzie równo z nami. My stajemy -toto też :/ Zaczynam mieć dość ze strachu, nasz szczęście coś przestało iść, bo zaczęła się wieś. Postanowiliśmy przenocować na zabudowanym przystanku. Rozłożyliśmy manele a tu coś..łazi i ociera się o wiatę. Okazało się, że koń:/ Mi na to przypomniały się opowieści o białych koniach i kategorycznie zażądałam rozbicia namiotu kolo domu, w którym mimo północy kobitka szyła coś na maszynie(okno nie zasłonięte było nisko, więc widziałam. Po stuknięciu w okno, kiedy kobitkę zerwało i niemal rozpłaszczyło na ścianie ze strachu, ochłonęła, wyszła i po ciemku zaprowadziła na tył domu, do ogrodu. Po omacku rozbiliśmy namiot, prawie śpimy a tu...coś łazi koło namiotu:( Niemal osiwiałam do rana, kiedy to okazało się, że w okół krążyły 3 krowy(jak można krowiny na noc zostawiać:/)
Po takiej nocy już zawsze potem szczegółowo planowałam noclegi na wyjazdach :)
I do Niej poleci bransoletka i wisior i zapewne coś jeszcze:)
Jeżeli wpadacie tu i to czytacie - skrobnijcie maila z adresami na ela_w18@op.pl a jeśli nie bardzo to się u Was odezwę w najbliższym czasie, bo to zakończenie candy zaskoczyło nawet mnie;)
Paczuszki wyślę w najbliższym tygodniu.
Pozdrawiam serdecznie!
P.S. Historia od barbaratoja:
nie wiem,czy to hicior, ale wspominam z przyjemnością rejsy ze Ślubnym na Zawiszy Czarnym po wyspach greckich. Porty na małych wyspach malutkie a jacht zanurzenie ma duże, więc staliśmy na kotwicy. Wyprawa na ląd odbywała się pontonem, najpierw na ponton na linach spuszczano mój wózek (bo był to okres, gdy poruszałam się albo o dwu kuchach, albo na wózku)potem na szelkach mnie, bo po sznurkowej drabince nie zeszłabym. Dzieciaki miały dodatkową atrakcję, po tym rejsie, już nie było dla mnie przeszkód;-)
Ten rejs przypomniał mi się gdy zobaczyłam banerek;-)
nie wiem,czy to hicior, ale wspominam z przyjemnością rejsy ze Ślubnym na Zawiszy Czarnym po wyspach greckich. Porty na małych wyspach malutkie a jacht zanurzenie ma duże, więc staliśmy na kotwicy. Wyprawa na ląd odbywała się pontonem, najpierw na ponton na linach spuszczano mój wózek (bo był to okres, gdy poruszałam się albo o dwu kuchach, albo na wózku)potem na szelkach mnie, bo po sznurkowej drabince nie zeszłabym. Dzieciaki miały dodatkową atrakcję, po tym rejsie, już nie było dla mnie przeszkód;-)
Ten rejs przypomniał mi się gdy zobaczyłam banerek;-)
O, la la dziękuję losowi, a przede wszystkim Tobie;-)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Basia
uuuu spóźniłam się...
OdpowiedzUsuńCieszę się baaaardzo :):):) Dziękuję! :)
OdpowiedzUsuń