sobota, 22 września 2012

wyniki candy

Witajcie!
Nareszcie, wreszcie kończę to candy, wszyscy zniecierpliwieni, bo się ociągałam bardzo za co przepraszam. Serdecznie dziękuję wszystkim za udział, łącznie zgłosiły się 22 osoby, obserwatorzy mieli po 2 losy, za historię również dodatkowy los. 
Losowanie drogą tradycyjną, czyli ręczną, nie udokumentowane z powodu lenistwa i rozładowanych baterii.
Niniejszym ogłaszam, że zwycięzcą zostaje:
 gratuluję:) 
a paczuszka zawierać będzie m.in. te dwa komplety biżuterii

i trochę innych rzeczy, muszę się zapoznać z blogiem i zainteresowaniami Zwyciężczyni, żeby się dowiedzieć z czego się może ucieszyć:)

Natomiast druga nagroda została wybrana drogą "podoba mi się" spośród historii wakacyjnych. Bardzo doceniam to, że części z Was chciało się pisać, wybór był bardzo trudny, zachęcam do poczytania komentarzy pod candy, bo można się uśmiać:) po długich namysłach, wybrałam historię 
A z przygód wakacyjnych - coś sprzed prawie ...30 lat... :/ Było tak : Autostop, wieczór a właściwie noc bo ciemno a ja i ktoś w drodze między Olsztynem a Malborkiem. Jakaś droga powiatowa, bo objazdy. Nic nie jedzie, ciemno,idziemy. Zaczyna się miejscowość Ryki tabliczką i ..cmentarzem wzdłuż drogi. Idziemy, na cmentarzu ...ryczą koty jak z horroru:/ Mało przyjemnie, ale co robić, idziemy. Skończył się cmentarz, skończyły kocie ryki za to..coś za krzakami za rowem idzie równo z nami. My stajemy -toto też :/ Zaczynam mieć dość ze strachu, nasz szczęście coś przestało iść, bo zaczęła się wieś. Postanowiliśmy przenocować na zabudowanym przystanku. Rozłożyliśmy manele a tu coś..łazi i ociera się o wiatę. Okazało się, że koń:/ Mi na to przypomniały się opowieści o białych koniach i kategorycznie zażądałam rozbicia namiotu kolo domu, w którym mimo północy kobitka szyła coś na maszynie(okno nie zasłonięte było nisko, więc widziałam. Po stuknięciu w okno, kiedy kobitkę zerwało i niemal rozpłaszczyło na ścianie ze strachu, ochłonęła, wyszła i po ciemku zaprowadziła na tył domu, do ogrodu. Po omacku rozbiliśmy namiot, prawie śpimy a tu...coś łazi koło namiotu:( Niemal osiwiałam do rana, kiedy to okazało się, że w okół krążyły 3 krowy(jak można krowiny na noc zostawiać:/)
Po takiej nocy już zawsze potem szczegółowo planowałam noclegi na wyjazdach :)

I do Niej poleci bransoletka i wisior i zapewne coś jeszcze:)


Jeżeli wpadacie tu i to czytacie - skrobnijcie maila z adresami na ela_w18@op.pl  a jeśli nie bardzo to się u Was odezwę w najbliższym czasie, bo to zakończenie candy zaskoczyło nawet mnie;)
Paczuszki wyślę w najbliższym tygodniu.
Pozdrawiam serdecznie!

P.S. Historia od barbaratoja:

nie wiem,czy to hicior, ale wspominam z przyjemnością rejsy ze Ślubnym na Zawiszy Czarnym po wyspach greckich. Porty na małych wyspach malutkie a jacht zanurzenie ma duże, więc staliśmy na kotwicy. Wyprawa na ląd odbywała się pontonem, najpierw na ponton na linach spuszczano mój wózek (bo był to okres, gdy poruszałam się albo o dwu kuchach, albo na wózku)potem na szelkach mnie, bo po sznurkowej drabince nie zeszłabym. Dzieciaki miały dodatkową atrakcję, po tym rejsie, już nie było dla mnie przeszkód;-)
Ten rejs przypomniał mi się gdy zobaczyłam banerek;-)



3 komentarze: